Izabela Urszula Perpetua. Po bliższym poznaniu "Izunia", w każdym innym wypadku "Perpecia/Perpetty", chociaż są tacy, którzy upierają się przy "Izie".
Urodziłam się w lipcu, wobec czego preferuję dni mroźne. Ponadto, z genów wynikło, iż jestem blondynką, ale skrzętnie to ukrywam udając rudą mądralę.
Mam się za Coś, co prosperuje do bycia pisarzem, ale w gruncie rzeczy zwykła nonkonformistyczna pierdoła ze mnie.
Po rozważeniu wszystkich za i przeciw, stwierdziłam, iż jestem katoliczką rzadko wątpiącą w Boga, za to co chwila tracącą wiarę w ludzi.
Od zarania swych jakże skromnych dziejów param się amatorsko wszystkim tym, co można wrzucić do wora szeroko pojętej lingwistyki. W roku pańskim 2013 wreszcie mogłam rozpocząć studia filologiczne.
Z racji, że chcieć sobie mogę, chcę zawodowo zajmować się badaniem języków, pracować w radio, mieć gromadkę dzieci i śpiewać "Whisky in the jar" w irlandzkim pubie.
Poza tym jestem bardzo mało nowoczesna, bardzo mało fajna, posiadam dwa cudne koty, z czego przynajmniej jeden mnie nienawidzi i przynajmniej jeden cierpi na soczystą nadwagę. Lubię dobrą książkę, dobry film, dobre anime i dobrych ludzi. Nie lubię nieposiadania własnego zdania, psów wszelkiej maści i rodzaju, długoodnóżnych robaków oraz cokolwiek kuriozalnej kultury bycia właściwej dla dwudziestego pierwszego wieku. Czasu, z którym zupełnie się nie utożsamiam, i który kompletnie mi nie pasuje.
Mam 19 lat i na niczym się nie znam.